Z szacunków ONZ wynika, że w 2050 r. w oceanach będzie więcej odpadów z tego materiału niż ryb. W 2015 r. na świecie wyprodukowano 320 mln ton plastiku, czyli więcej niż ważą wszyscy ludzie na Ziemi. W 2035 r. może być go dwa razy więcej. W oceanach pływa tego materiału ponad 150 mln ton, a znajduje się w żołądkach 90 proc. nadmorskich ptaków. Z kolei przeciętnie w ciągu roku poprzez ubrania przeciętnego Europejczyka do oceanów i mórz trafia ilość plastiku, która zmieściłaby się w 54 reklamówkach. Tych plastikowych reklamówkach, które rozkładają się 400 lat.
Prawda jest więc taka, że codziennie plastikiem truje się cała ludzkość, łącznie z naszymi dziećmi. Produkujemy go, a potem spożywamy poprzez plastikowe butelki, pastę do zębów czy peelingi kosmetyczne (jest obecny w mikrogranulkach). Ląduje też na naszych talerzach, bo po wyrzuceniu do oceanów rozkłada się na mikrocząsteczki, które trafiają w końcu do organizmów ryb oraz owoców morza. Jenak jasnym punktem, w tle plastikowego świata, jest wyraźnie widoczny proces coraz większej świadomości ekologicznej wśród producentów artykułów i zabawek dziecięcych i samych rodziców. Idealnie w te ramy wpisuje się duńska marki Hevea, produkująca smoczki z naturalnego kauczuku. Stanowi ona dowód na to, że czasami zadawanie sobie prostych pytań o różne aspekty codziennego życia – własnego i całej rodziny – może doprowadzić do większej świadomości ekologicznej. Firmę Hevea założyła w 2009 r. Terese Hoffeldt, krótko po tym gdy urodziła swoją córeczkę. Od razu zaczęła zastanawiać się, czy na pewno jest w stanie zaoferować swojemu dziecku wszystko co najlepsze – na czele z dziecięcymi akcesoriami. Radar młodej mamy zaczął od razu ogłaszać głośny alarm przy zetknięciu się z mnóstwem plastikowych produktów, których sposób wykonania jest bezdyskusyjnie groźny dla zdrowia maluchów. Zawierają szkodliwe dla organizmu: bisfenol (organiczny związek chemiczny z grupy fenoli), PVC (polichlorek winylu), ftalany (sole i estry kwasu ftalanowego), substancje rakotwórcze, barwniki, zmiękczacze, parabeny i alergeny.
OK, mamy już więc głównego winowajcę, tylko co w zamian? Okazało się, że można znaleźć surowiec naturalny, zdrowy, ekologiczny, trwały i jednocześnie odnawialny. Wystarczy zainteresować się bogactwem Ameryki Południowej. Po wnikliwym analizowaniu rynku uwagę Terese i jej męża zwrócił kauczuk naturalny jako najlepsza możliwa alternatywa dla plastiku czy silikonu. Sama nazwa firmy nawiązuje do wiecznie zielonego drzewa Hevea brasiliensis (kauczukowiec brazylijski), występującego powszechnie w lasach Amazonii. Terese uznała, że taki właśnie kauczukowy smoczek można dać swojemu dziecku z czystym rodzicielskim sumieniem. Nie była to tylko jej opinia, dlatego szybko wystartowała z masową produkcją tego typu smoczków.
Wszystkie produkty od Hevea są całkowicie albo w sporej części wykonane z kauczuku ze wspomnianego wyżej drzewa. A jak to wygląda w praktyce? W wielkim skrócie, pobiera się go z lateksu, wyciekającego z naciętego pnia. Taka metoda nie wymaga ścinania kauczukowca, więc nie musimy martwić się o karczowanie tropikalnych lasów. I to właśnie kauczuk stoi za sukcesem marki, bo teraz cały uświadomiony ekologicznie świat szuka produktów bez plastiku, ale za to pochodzenia roślinnego, czyli w pełni biodegradowalnych. Także ze względu na proces produkcyjny tworzyw sztucznych, potwornie zwiększający wyrzucanie do atmosfery dwutlenku węgla, odpowiedzialnego za globalne ocieplenie. Z kauczukiem jest dokładnie odwrotnie, bo dorastające do 30 m wysokości drzewa Hevea Brasiliensis – tak jak wszystkie rośliny – wchłaniają C02.
Ekologia jest poważnym argumentem dla coraz szerszego kręgu rodziców na całym świecie. To już część mody. Dodajmy, że do kauczukowych smoczków Hevea dla swoich dzieci przekonały się już tak rozpoznawalne gwiazdy jak Orlando Bloom, Miranda Kerr, Alicia Keys i Evangeline Lilly.
Hevea doskonale pasuje do tego rosnącego zapotrzebowania na ekologiczne produkty dla dzieci, oferując prostotę (każdy smoczek jest odlewany z jednego kawałka kauczuku, co oznacza, że brud, bakterie i pleśń nie mają gdzie się rozwijać), przy tym skandynawski, minimalistyczny design i poszanowanie dla środowiska. O tym ostatnim niech zaświadczy fakt, że cała guma ze zużytych gryzaków jest ponownie wykorzystywana. Tak samo w pełni recyklingowane są ich opakowania. Po zużyciu każdy smoczek można spokojnie zakopać w ogródku, gdzie w ciągu ok. 10-15 lat zostanie rozłożony przez mikroorganizmy. Przy czym plastik czy silikon rozkładają się około 400 lat (papierek po cukierkach, reklamówka) , ale w niektórych przypadkach… 1000 lat (plastikowa butelka PET)! Takie odpady zalegają przez cały czas na wysypiskach śmieci, zatruwając glebę. I całkowicie nie znikają nigdy, gdyż plastik nie ulega biodegradacji.
Troska o przyrodę przyświeca temu producentowi w każdej dziedzinie codziennej pracy, co również może stanowić wzór dla rodziców, którzy chcą być prawdziwe eko. Przy pakowaniu i transporcie produktów używa on jedynie wypełniaczy do kartonu, wykonanych na bazie kukurydzy. W duńskim biurze parzy się kawę ze świeżych ziaren, bo kapsułki są mocno na cenzurowanym. Co więcej, stosowana w opakowaniach folia polipropylenowa jest oparta na roślinach, czyli w pełni biodegradowalna.
Bezpieczeństwa zarówno dla zdrowia maluchów, jak i dla środowiska naturalnego wymagają przecież dobro naszej planety i przyszłe pokolenia, które szybciej niż sądzimy zaczną zadawać sobie takie same pytania, jakie ponad dekadę temu trapiły twórczynię marki Hevea. Tylko zwiększanie ekologicznej świadomości, odwoływanie się do ogólnoludzkiej odpowiedzialności i w efekcie zmiana nawyków konsumpcyjnych mogą zmniejszyć globalny ślad węglowy. A w szczególności płynąc pozytywnie na zmiany Klimatu, na uratowanie Ziemi przed efektem cieplarnianym.